Gdybym mogła miałabym je we wszystkich kolorach, ale bez sensu, bo i tak rzadko w nich chodzę, więc się powstrzymuję od kupienia kolejnych. Czasami nie mam ochoty na szpilki czy też koturny (a w szczególności kiedy wychodzę z moją psiną –kruszyną na dwór), wtedy zakładam trampki lub też adidasy. Pamiętam jak kiedyś nie lubiłam trampek. To było w szkole podstawowej, kiedy trzeba było nosić buty na zmianę, no i ja właśnie miałam trampki. Przez długi czas później nie mogłam patrzeć na ten rodzaj butów. Ale to już mi minęło. W mojej „kolekcji” mam dwie pary trampek – różowe i błękitne. Obie pary są już z przed kilku sezonów, gdybym kupowała jakieś teraz pewnie wybrałabym w zupełnie innym kolorze, ale skoro i tak rzadko je noszę, to nie chcę wydawać pieniędzy na kolejną parę. Zdecydowanie wolę je przeznaczyć na jakieś obcasy J
Trampki różowe – BOTI (dział dziecięcy ;))
Trampki błękitne – Bon Prix ;)
Koszulka – nn
Spodenki i okulary – New Yorker
Do zobaczenia na Facebooku!